niepelnosprawi.konecki.powiat.pl

Z początkiem marca tego roku mieszkańców Końskich obiegła niezwykła, szczególna i doniosła wiadomość. W kolegiacie pod wezwaniem św. Mikołaja znajdują się Relikwie Krzyża Świętego! Taką niebywałą wieść oznajmił ks. proboszcz Andrzej Zapart. Trzeba dodać, iż czekał na takie publiczne obwieszczenie dość długo. Dopiero, kiedy stała się pewność w tym względzie, potwierdził, iż Końskie są jedynym takim miejscem w Diecezji Radomskiej, w którym znajdują się tego typu najcenniejsze dla chrześcijan relikwie.

To zdumiewające odkrycie bierze swój początek od wydarzenia sprzed trzech lat, kiedy dwaj księża wikariusze pod koniec nabożeństwa Drogi Krzyżowej celebrowanej przez proboszcza A. Zaparta w sposób niezamierzony, rozkręcili srebrną pasyjkę – symbol Męki Pańskiej i znaleźli w niej skrzętnie ukryte dokumenty spisane po łacinie. Wzruszony tym, co można było odczytać z owych pism, rozważny ks. dziekan powiadomił konserwatora zabytków w Kielcach Janusza Cedrę, który polecił wykorzystać w tym względzie wiedzę ks. prałata Zygmunta Noconia, byłego już wykładowcy Historii Sztuki w Wyższym Seminarium Duchowym w Kielcach. Ten jednoznacznie orzekł, że przedstawione dokumenty są autentyczne. Zasugerował jednak przekazać je pod ocenę biskupa radomskiego Henryka Tomasika. W takiej okoliczności ks. ordynariusz powołał specjalną komisję złożoną z doświadczonych naukowców Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Po dłuższym okresie badań stwierdzili oni, iż znalezione w srebrnym krzyżu dokumenty są niewątpliwie autentyczne. Pierwszy z nich to list ze Stolicy Apostolskiej z pieczęcią i podpisem, z czasów papieża Klemensa XIV, wydany we wrześniu 1774 roku. Oto jego tłumaczenie:

Wszystkim i poszczególnym, którzy zobaczą to nasze pismo potwierdzamy i zaświadczamy, że My dla większej chwały Wszechmogącego Boga i czci jego Świętych, z uwzględnieniem upoważnienia w sposób szczególny udzielonego Nam przez Ojca Świętego Papieża KLEMENSA XIV, rozpoznaliśmy świętą relikwię z drzewa Krzyża Świętego Naszego Pana Jezusa Chrystusa, wyjętą z autentycznych miejsc i ze czcią umieściliśmy w kryształowym krzyżu, srebrem złączonym, dobrze zamkniętym, zawiązanym jedwabną nitką czerwonego koloru i opieczętowaną naszą pieczęcią, daliśmy ją w darze i udzieliliśmy, z upoważnieniem, aby mieć ją przy sobie, podarować innym i poza Rzym przewieźć i w jakimkolwiek kościele, oratorium czy kaplicy publicznej wystawić do publicznej czci wiernych. Na potwierdzenie tego poleciliśmy by naszego niżej podpisanego Sekretarza zostało sporządzone to nasze pismo uwierzytelniające, podpisane naszą ręką i opieczętowane naszą pieczęcią. Dan w Rzymie, w naszej siedzibie, 11 września 1774 .

Drugi dokument to mało czytelne pismo - rękopis z tłoczoną pieczęcią Prymasa Królestwa Polskiego Księcia Michała Jerzego Poniatowskiego, rodzonego, młodszego brata monarchy - Stanisława Augusta Poniatowskiego, z datą 13 lutego 1786 roku. Oto co zawiera w swojej treści, którą udało się odczytać:

Michał Jerzy Książę Poniatowski z Bożej i Stolicy Apostolskiej łaski Arcybiskup Gnieźnieński, Legatus Natus, Prymas Królestwa Polskiego i W. Księstwa Litewskiego […] Książę Administrator Krakowski, Opat Komendatoryjny Opactwa Tynieckiego, Kawaler Orderów Orła Białego i Świętego Stanisława

Wszystkim i poszczególnym, których to dotyczy albo będzie dotyczyło, wiadomym i poświadczonym czynimy, że przez nas został przeczytany wyżej wymieniony autentyczny dokument przekazania i oznakowania relikwii […] Krzyża Naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa i uznaliśmy za godne, aby ten dokument […] w puszce odpowiednio opieczętowanej umieścić. My uczyniwszy starannie rozpoznanie tych relikwii i […] rzymskiego potwierdzenia i gdy nie znaleziono tych relikwii żadnej wady z powodu kradzieży i wyłudzenia […] dołączywszy autentyczne świadectwo do tych relikwii, pozwalamy, aby relikwie te publicznie wiernym mogły być wystawiane w kościołach oraz dajemy pozwolenie poprzez niniejsze [pismo], aby w kaplicy pobożnie umieszczone były przechowywane. Na dowód czego itd. Dan w Warszawie 13 lutego 1786 roku.

W tym wszystkim brakowało jedynie pieczęci na potwierdzenie umieszczenia we wspomnianym srebrnym krzyżu owych pism. Dlatego w lutym tego roku wspomniany Janusz Cedro znowu przybył do Końskich i wspólnie z księdzem Zapartem, w obecności ks. Pawła Męciny powtórnie rozkręcili relikwiarz, by sprawdzić czy w nim znajduje się jeszcze pieczęć lakowa. Nie kryli ogromnej radości, kiedy takową tam znaleźli, na potwierdzenie odkrycia i jego rangi - najwyższej wśród wyznawców Jezusa Chrystusa. Tym sposobem Końskie są drugim takim miejscem po sanktuarium na Łysej Górze.

Relikwie Krzyża Świętego to dwa małe kawałeczki drzewa zatopione w górskim krysztale, umieszczone są one w centrum wspomnianego srebrnego krzyża. Kawałeczki drewna są zawiązane jedwabną nitką koloru czerwonego. Relikwie  zostaną umieszczone w Kolegiacie św. Mikołaja na stałe – znajdą się w bocznym ołtarzu i będą pod stałym monitoringiem jako zabytek najwyższej klasy. Uroczystość ich wprowadzenia odbędzie się w piątek przed Niedzielą Palmową12 kwietnia. Jak oznajmił ks. dziekan Zapart tego dnia - wieczornych mszy nie będzie w całym dekanacie, bo wszyscy księża są tutaj proszeni. Pierwszą stację drogi krzyżowej ulicami miasta poprowadzi biskup ordynariusz, potem przekaże mnie, a następnie po kolei już trójkami będą prowadzić przedstawiciele społeczeństwa. To jest święto, radość i duma z tego, że takie miasto Końskie będzie miało możliwość pochwalić się wszystkim i każdemu z osobna: Tak u nas są relikwie drzewa świętego! 

Na tę okoliczność dziekan Zapart przygotował stosowne woreczki, jako uświęcone suweniry z kamykami, które osobiście przywiózł z Golgoty, podczas bytności w Izraelu w latach 80. ubiegłego wieku.

W tym miejscu rodzi się pytanie. Jak ów cenny krucyfiks trafił do Końskich. Historycy badający okoliczności wskazują, że mogło się tak stać za sprawą możnego rodu Małachowskich. Mógł to być syn Jana Małachowskiego (1698-1762) fundatora miasta Końskie - Jacek (1737-1821), który w owym czasie pełnił, tak jak ojciec, funkcję kanclerza wielkiego koronnego (1786-1793). Albo też ówczesny referendarz koronny, późniejszy marszałek Sejmu Wielkiego – Stanisław (1736-1809), czy też Antoni (1740-1796) ówczesny wojewoda mazowiecki i senator. Nie mógł nim zaś być ich najstarszy brat – Mikołaj (1730-1784), ale już tak  jego syn Jan Nepomucen (1764-1822), na ongiś starosta opoczyński i marszałek Trybunału Koronnego. On to w lipcu 1787 roku wraz ze wspomnianymi stryjami, jako dziedzic Końskich, gościł ostatniego monarchę Rzeczypospolitej w swoich dobrach w obecności również prymasa Michała Poniatowskiego. Wtedy też była taka szczególna okoliczność, że ów krucyfiks z relikwiami mógł trafić do koneckiej świątyni. Nie wspomina jednak tego faktu skrzętny kronikarz tamtego wydarzenia – Adam Naruszewicz.

Inna hipoteza jaką pozwolę sobie wyrazić, wiąże się z ponownym pochówkiem księcia Józefa Poniatowskiego – bratanka króla i prymasa. Otóż po mszy żałobnej w dniu 17 lipca 1817 roku w warszawskim kościele św. Krzyża, kondukt z trumną bohatera, w drodze do katedry na Wawelu zatrzymał się pod wieczór następnego dnia w Końskich. Tu, w kościele św. Mikołaja odbyło się kolejne uroczyste pożegnanie księcia Józefa. Czy Jemu, jako najbliższemu z rodziny wyżej wymienionych Poniatowskich, nie mógł towarzyszyć ów relikwiarz?! Czy przypadkiem nie został właśnie wtedy pozostawiony w Końskich?! Czy te pytania kiedyś znajdą odpowiedź?